26 lip 2009

Dwie Dłonie - tylko na wynos


Asia - Ankieta "jaki lokal mamy odwiedzić w lipcu" jednoznacznie wskazała, że powinniśmy zajrzeć do "Dwóch Dłoni" - pierwszego w Polsce pubu dla osób migających (podaję za stroną www).
Igor - Wiele dobrego słyszałem o tym lokalu. A to że przyjazna obsługa, a to jedzenie słuszne, a to że nie ma tam nieprzyjemnych gości.
Asia - W niedzielne popołudnie zamieniliśmy więc tradycyjny obiad na menu w Dwóch Dłoniach (ul. Wólczańska 40/42).
Igor - Szedłem tam z ciekawością, jak tam jest i czy dogadam się nie migając.
Asia - Od wejścia słychać że lokal jest czynny. Z głośników wylewa się głośna muzyka i jest ogólnie gwarno - chociaż w innym znaczeniu niż w większości lokali. Kiedy my wchodziliśmy najgłośniejszą częścią DD była sala z bilardem.
Igor - W głównej sali gdzie stoi kilkanaście stolików, kilka było pozajmowanych. Niemniej wszyscy migali, a hałasu dodawała jedynie bardzo intensywna muzyka dochodząca z głośników. Wybraliśmy jeden ze stolików.
Asia - Usiedliśmy na chwilę i zorientowaliśmy się, że nikt do nas z menu nie podejdzie, więc Igor udał się do baru po karty dań.
Igor - Menu były włożone w specjalną kuwetę zamontowaną na środku dużej lady za którą stała barmanka. Wziąłem dwa egzemplarze i wróciłem do stolika.
Asia - Lektura zajęła nam trochę czasu - wybór pizzy jest ogromny, a dodatkowo w menu są informacje o promocjach, zasadach itp. Np za spożywanie produktów kupionych poza lokalem czeka nas kara 50 zł, a za dwa piwa mamy kolejkę na trambambuli.
Igor - Poza tym ciekawym zabiegiem dla laików, są "tłumaczenia" na język migowy. Dowiedzieć się można jest wymigać sałatki lub napoje.
Asia - Ale to także trzeba zrobić przy barze. Więc znów poszedł Igor.
Igor - No więc znów stałem i poszedłem zamówić jedzenie. Wybraliśmy zestaw taki, aby spróbować i się najeść.
Asia - Ja wybrałam pieczywo czosnkowe z serem i sałatkę meksykańską czyli kabanos, świeża papryka, czerwona fasola, cebula, chili, sos winny.
Igor - Ja zaś postawiłem na pizzę i to jaką! Wybrałem spośród wielu pizzę firmową, tzn. "Dwie Dłonie" w skład których wchodzi sos, 2x ser, pieczarki, 2x filet z kurczaka, papryka, cebula. W momencie składania składania zamówienia u barmanki, ujawniła się kelnerka. Dziewczyna siedząc na stołku barowym podpowiadała barmance jak przyjąć moje zamówienie.
Asia - Do tego wzięliśmy jeszcze napoje w postaci herbaty i piwa.
Igor - Gdy ja złożyłem zamówienie Asia wybyła do łazienki.
Asia - ... i weszłam tam mocno zaskoczona. Toaleta (unisex) wygląda jak w średniej klasy dyskotece - odrapane drzwi, metalowe sprzęty, napisy na ścianach. Dodatkowo pisuar jest tak ustawiony, że wychodząc z kabiny mogę się natknąć na męskie pośladki.
Igor - Podczas nieobecności Asi obserwowałem psiaka kręcącego się po podłodze lokalu. Wyglądał na stałego bywalca.
Asia - Ja zaś wracając zauważyłam, że na barze stoją już nasze napoje, więc idąc zgarnęłam je na stolik. Przed Igorem postawiłam szklankę z piwem a przed sobą szklankę (taką z uchem) z herbatą. Do tego cukier w domowej cukiernice.
Igor - Na nasze dania musieliśmy nieco poczekać. W tym czasie słuchaliśmy coraz bardziej dudniącej muzyki - męcząca jak na lokal gdzie przychodzi się jeść, dobra jak na wieczorną imprezę w sobotę.
Asia - Rozglądając się za siebie, spostrzegłam że na lustrze za naszymi plecami widać zacieki i kurz. Za dużo kurzu!
Igor - Jak już wspominałem, w lokalu byli także inni klienci - migali między sobą cały czas. Widać że to stali klienci, bo co jakiś czas zagadali do kelnerki, a to do kucharza wychodzącego co jakiś czas z kuchni, a to do człowieka który sprawiał wrażenie właściciela.
Asia - Powinniśmy słowo jeszcze napisać o wystroju jako takim. Na środku sali jest duża lustrzana kolumna, na ścianach są ciekawe, czarno-białe zdjęcia, na podłodze zwykłe płytki. Ciekawie jest za to nad barem, gdzie wykorzystany jest ten sam element co w menu, to znaczy ręce ułożone w kolejnych literach PJM (polskiego języka migowego). Taki trochę matrix, tyle, że z rąk.
Igor - Na ścianie obok wejścia jest zaś ściana ogłoszeń - znajdziemy tam dyplomy, nagrody i wyróżnienia jakie otrzymały Dwie Dłonie, informacje o promocjach, imprezach itp.
Asia - To właśnie z tej tablicy dowiedzieliśmy się, że ten lokal to "disco", "pub" i "pizza".
Igor - Wspominałem o dziewczynie która stwarzała wrażenie kelnerki? No więc okazało się, że była to kelnerka dla innych klientów, dla nas była samoobsługa. Szkoda tylko, że nie przez cały czas. Bo tak jak na początku dziwiłem się, że dziewczyna obsługuje innych a nie nas, tak w momencie kiedy zobaczyłem jak tarmosi się i nosi na rękach wspomnianego psa, stwierdziłem że wolę swoje danie przynieść samemu.
Asia - I kiedy Igor to powiedział, na rogu lady kucharz postawił nasze dania. Niestety, wówczas kelnerka się uaktywniła i tymi rękoma, którymi przed chwilą głaskała psa, wzięła nasze dania.
Igor - Po co ja się patrzyłem w tamtym kierunku? Po co ja widziałem, które kawałki pizzy wystające poza obręb talerza dotykały jej brudnych rąk?
Asia - Byliśmy w ciężkim szoku... Kelnerka po prostu przerwała zabawę z psem i podała nam nasze dania, na dodatek podeszła, postawiła i poszła sobie - bez słowa. Chociaż była to kelnerka mówiąca i migająca.
Igor - W jeszcze większe osłupienie wprawił nas kucharz, który po skończeniu wydawania dań wyszedł sobie przed bar na papieroska. Mam nadzieję, że chociaż on mył ręce...
Asia - Powoli staraliśmy się zacząć jeść. Ale tutaj kolejne zaskoczenie - moja sałatka była podana na miseczce z bambusa. Nie mam nic do takich naczyń, ale nie wiem jak zachowują się w zmywarce i czy po prostu da się je domyć po sosie, pomidorach itp.
Igor - Pierwszy kęs pizzy - niebo w gębie, co jak co ale jedzenie chociaż pyszne. Wszystko pachnące, delikatnie ciągnący się ser, pieczarki podsuszone dzięki czemu całość nie pływała na cieście, no i kurczaka faktycznie nie żałowali. Wziąłem dużą pizze, ale tak naprawdę to było tak wielkie niczym podwójna porcja. I do tego jaka pyszna.
Asia - Moja sałatka była sałatką. Nie powalała smakiem. Była dobra. Poprawna. Dość ostra, trochę chrupiąca. Ciekawe połączenie składników. Lepsze wrażenie robiło pieczywo czosnkowe - z prawdziwym wyciskanym czosnkiem i dużą ilością startego sera.
Igor - Kiedy doszedłem do 3/4 pizzy uzmysłowiłem sobie na czym polegał mój błąd - zamówiłem dużą pizzę na miejscu. Gdybym zamówił na wynos, z dostawą do domu to - mógłbym odłożyć resztę pysznej pizzy i odgrzać później, nie musiałbym wysłuchiwać dudniącej muzyki i nie musiałbym patrzeć na brud panujący w lokalu.
Asia - Tak, to słuszne spostrzeżenie. Pomogłam Igorowi trochę w jego pizzy i potwierdzam - była świetna. Ale niestety, ogólne wrażenie jakie zrobił na mnie lokal nie potwierdza obiegowej pozytywnej opinii o Dwóch Dłoniach.
Igor - Więc dla kogo jest to lokal? Z pewnością dobrze czują się w nim osoby głuchonieme - mogą bez problemu dogadać się z obsługą. Także fani darta, bilarda i trambambuli znajdą tu dla siebie miejsce. Być może imprezy są tu udane - repertuar mają.
Asia - Miejsce na randkę? Raczej nie. Spotkanie biznesowe - zdecydowanie nie. Jeśli już to wypad większą ekipą na piwo. A najlepiej to po prostu impreza w domu z dostawą pizzy z Dwóch Dłoni.

Wydatki:
Pieczywo czosnkowe z serem 7,00 zł
Sałatka meksykańska 12,00 zł
Pizza Dwie Dłonie (wielka) 28,50 zł
Piwo (ceny niestety nie pamiętamy, a rachunku nam nie dano)
Ocena (skala od -5 do +5):
obsługa: -4
jedzenie: +4
czas: +3
wystrój: +2
czystość: -3


Ogólna ocena:

Dwie Dłonie
Łódź, ul. Wólczańska 40/42
tel. 042 630 10 05
www.dwiedlonie.pl



Wyświetl większą mapę

22 lip 2009

Ciepłe Kluchy - tanio i szybko


Igor - Z półmiesięcznym poślizgiem, ale udało nam się dotrzeć w upalny dzień do Ciepłych Kluch
Asia - Jest to lokal, który zwyciężył w głosowaniu, na lokal, do odwiedzenia jeszcze w czerwcu.
Igor - Udało nam się dopiero zjeść tam za trzecim razem. Najpierw była tam impreza zamknięta, potem poszliśmy tam tuż przed zamknięciem (19:00).
Asia - Ale dzisiaj nic już nie stanęło nam na przeszkodzie.
Igor - Ciepłe Kluchy to bar. Można pokusić się nawet o określenie "szybkiej obsługi". Wejście do niego wiedzie po schodach w dół, do piwnicy kamienicy przy Zachodniej 66 tuż przy skrzyżowaniu z ul. Próchnika.
Asia - Wewnątrz czerwone ściany, czarne stoliki, czerwone obrusy, drewniane podkładki pod talerze, metalowe krzesła z czarną wyściółką. I bar, przy którym się zamawia.
Igor - Tak, w Ciepłych Kluchach podchodzi się po prostu do baru i mówi co cię chce zjeść. Reszta jest samoobsługą.
Asia - Samemu bierze się sztućce, nalewa kompot (jeśli się go zamawia za 80 gr), gdy danie jest gotowe - samemu bierze się je z lady i potem odnosi do okienka. Jak w prawdziwym barze.
Igor - Ponieważ Ciepłe Kluchy reklamują się jako "obiady domowe i nie tylko" zdecydowałem się na tradycyjnego schabowego z ziemniakami i surówką.
Asia - Ja wybrałam coś lekkiego - ryż ze śmietaną i cynamonem. Uznałam, że przy temperaturze 32*C nie przełknę mięsa. Do tego obowiązkowo kompot.
Igor - Na nasze danie nie czekaliśmy długo. Około 10 minut. W tym czasie oboje zwiedziliśmy toaletę unisex. Muszla, mała umywalka, mydło, ręcznik - nic zaskakującego. Nie wyobrażam sobie co się może tu dziać podczas imprez zamkniętych. Toaleta jest bowiem w połowie lokalu.
Asia - W pierwszej sali jest regularny bar. Kilka stolików, ustawionych pod ścianami. Druga, w głębi, uruchamiana jest chyba podczas większych imprez.
Igor - Po kilkunastu minutach pani z barem podała nazwy naszych dań. Dobrze, że nie przez mikrofon jak w smażalni ryb. Poszedłem po dwa talerze.
Asia - Na głębokim był mój ryż, obficie przyprawiony cynamonem i różyczka z bitej śmietany.
Igor - Ja na płaskim, średniej wielkości talerzu dostałam po łyżeczce trzech surówek, kilka ziemniaków, pociętych na połówki, a na wierzchu leżał kotlet schabowy.
Asia - Już po pierwszym kęsie ryżu uznałam, że nazwa powinna brzmieć "ryż ze śmietaną, cynamonem i cukrem". Danie było niesamowicie słodkie i gęste. I ciepłe. Zjadłam ile mogłam i pod koniec powiedziałam "pass". Poziom cukru we krwi przekroczył dopuszczalny poziom. Na szczęście kompot z truskawek nie był słodzony, więc miałam czym przepijać.
Igor - Zacząłem od sałatek - zawód. Pierwsze co poczułem to że były przesolone. Na dobra sprawę różniły się tylko wyglądem. Potem doszedłem do tego, że to były zwykłe sałatki "z pojemnika". Kartofle, no cóż, wolę jak są ciepłe. Co dziwne, przy takiej temperaturze były chłodne. A kotlet, jak to kotlet. Ani przepalony, ani niedopieczony, ani nie przyprawione i też nie przesolone. Był niestety, nijaki. Ot kotlet schabowy.
Asia - Gdy zjedliśmy nie było po co dłużej siedzieć. To jest lokal nastawiony na klienta, który ma wejść, zjeść i wyjść. Poszliśmy więc sobie.
Igor - Za całość zapłaciliśmy 20 zł. Jak na obiad dla dwóch osób z napojami jest to bardzo niewygórowana cena.
Asia - Dla kogo są Ciepłe Kluchy? Dla głodnych i oszczędnych. Za cielęcinę z ziemniakami zapłacimy 18 zł, za de volaille 11 zł, zupy od 3,50 do 5,50 (flaki), pierogi z mięsem 6,50 zł, pampuchy z gulaszem 9 zł. Można także zamówić piwo 0,5l za 3,50 i 4 zł.
Igor - I raczej nie dla smakoszy. W tym barze można po prostu zjeść. Niestety, zjedzone potrawy "wspominały" nam się aż do wieczora.

Wydatki:
Schabowy, ziemniaki, surówka 11,00 zł
Ryż ze śmietaną i cynamonem 4,50 zł
Kompot 0,80 zł
Nestea 3,00 zł

Ocena (skala od -5 do +5):
obsługa: +2
jedzenie: +1
czas: +4
wystrój: +4
czystość: +4


Ogólna ocena:

Ciepłe Kluchy
Łódź, ul. Zachodnia 66A
tel. 042 633 03 07
www.cieplekluchy.com



Wyświetl większą mapę

15 lip 2009

InVito - zwykła pizzeria


Igor - Jest środa 15 lipca, połowa miesiąca po tym jak powinniśmy odwiedzić Ciepłe Kluchy.
Asia - Zaraz po pracy udaliśmy się na Zachodnią 66A, niestety byliśmy tam za pięć dwunasta, a w zasadzie za pięć 19.00.
Igor - Okazało się, że możemy jeszcze wejść i zjeść, ale niestety wybór dań nie jest już za duży. Nie chcąc więc przetrzymywać pracowników, postanowiliśmy poszukać czegoś w okolicy.
Asia - Poszliśmy więc na drugą stronę kwartału ulic Zachodnia, Próchnika, Piotrkowska, Więcowskiego. I weszliśmy do InVito przy Piotrkowskiej 25.
Igor - Jest to pizzeria - sieciówka, w tym momencie poza Łodzią InVito jest także w Warszawie, Gdyni, Krakowie, Wrocławiu, Sandomierzu i Bielsko-Białej.
Asia - Mimo, że lokal ten jest otwarty stosunkowo od niedawna, już teraz nie brak mu klientów. Ogródek, który wydał nam się najlepszym miejscem na leni obiad, był niestety wypełniony po brzegi. Zdecydowaliśmy się wejść do klimatyzowanego środka.
Igor - Takie upały, że jednak klima nie dawała rady, i warunki były podobne do tych na zewnątrz. W środku, jest jedna sala wypełniona stoliczkami. Przede wszystkich czteroosobowymi, ale są też miejsca na liczniejszych grup.
Asia - Zaraz po tym jak usiedliśmy, podeszła do nas kelnerka i położyła menu.
Igor - Karty, to 8 stron zalaminowanych kartek formatu A4.
Asia - Na stoiku stały karteczki informujące, że wino białe lub czerwone sprzedawane na lampki (100 ml) kosztuje 5 złotych.
Igor - A w samym menu znaleźć można przekąski, zupy, sałatki, spaghetti, penne, tagliatelle, tortellini, lasagne, no i oczywiście bogaty wybór pizzy. 29 rodzajów oraz możliwość skomponowania własnej pizzy - każdy dodatek w zależności od wielkości ciasta kosztuje 3.50 zł lub 4.50 zł.
Asia - Najdroższa pizza kosztuje 34.90 zł (Frutti di mare 42cm), a najtańsza Margherita kosztuje 14.90 zł za 32cm.
Igor - Poza jedzeniem, można też zamówić napoje zimne, alkohole i wina.
Asia - Do napojów jak i do win podawana jest "przekąska gastronomiczna".
Igor - No ale podeszła do nas kelnerka i musieliśmy się na coś zdecydować. Asia wzięła Sałatkę wegetariańską, ja zaś skusiłem się na pizzę. Wybrałem Calzone Capri czyli pizzę "pieróg" (sos, ser, szynka, pieczarki, oregano), licząc na coś smacznego i wyglądającego nieco inaczej.
Asia - Kelnerka przyjęła od nas zamówienie i zabrała jedną z kart. My zaś zaczęliśmy się rozglądać po lokalu.
Igor - Pod sufitem zawieszone są dwa duże monitory, na których wyświetlany jest jakiś program (chyba N Sport).
Asia - Po chwili przyszła do nas kelnerka z zamówionymi napojami i przekąską gastronomiczną.
Igor - Nie do końca wiemy jak nazwać te paluszki, przypominały nieco kształtem grissini. Były z wierzchu pokryte delikatnie słoną i ostrawą warstwą. Delikatnie wypieczone, świetnie pasowały jako "czasoumilacze". Wraz z tymi paluszkami, kelnerka przyniosła dwie malutkie miseczki z sosami - jeden biały: czosnkowy, drugi brunatno-czerwony: pomidorowy z dodatkiem ziół.
Asia - Chrupiąc rozglądaliśmy się dalej. Na ciekawie wystrojonej sali stało trzynaście stoliczków, przy których wszystkie krzesełka i po jednym czerwonym fotelu. Krzesełka czarne i zwykłe, ciekawie komponowały się przy zupełnie inaczej wyglądających fotelach.
Igor - Na jednej ze ścian namalowany jest duży fresk przedstawiający amfiteatr Claudi.
Asia - Po drugiej stronie sali, na ścianach wiszą czarno-białe fotografie. Na podłodze położone są duże kremowe kafle, kompletujące dość nowoczesny wystrój.
Igor - Wystrój uzupełniały dwie szafeczki na butelki z winami.
Asia - Było ich zdecydowanie więcej niż w menu. Poza tym wszystkie butelki były puste. Wszystko stało tylko dla ozdoby.
Igor - Nasza przekąska szybko znikała. Była pyszna, a w połączeniu z przyniesionymi sosami smakowała jeszcze bardziej. Na tyle, że zjadłem chyba z połowę sosjerek.
Asia - Ponieważ naszych dań jeszcze nie było, udałam się do toalety. O ile większość znajdującego się tam sprzętu była czysta, tak poręcz tuż przy muszli, nie widziała ścierki chyba od tygodnia. Damska toaleta połączona jest ubikacją dla niepełnosprawnych.
Igor - Swoją drogą śmieszne jest, że lokal posiada toaletę dla niepełnosprawnych, ale żeby się do niego dostać trzeba pokonać dwa stopnie i wąskie wejście.
Asia - Niedługo potem przyszła kelnerka z naszymi daniami. Przede mną stanął kwadratowy talerz wypełniony po brzegi składnikami sałatki. Jako dodatek dwie kromeczki bagietki, sowicie nasączonych oliwą (albo bardziej prawodopodobne że olejem).
Igor - Przede mną zaś postawiono ogromny talerz z parującą pizzą. Wtedy tez okazało się, że te dwa pyszne sosy, nie były dodatkiem do przekąski gastronomicznej, a sosami do pizzy. Połowę zjadłem wraz z paluszkami, druga połowa miała mi starczyć do pizzy? No i zapomniano też o jakiejś łyżeczce do nalewania sosu - widelcem robi się to wyjątkowo ciężko, a wylewanie z tych miseczek kończyło się zaciekami na stole.
Asia - Moja sałatka składała się z sałaty, pomidora, ogórka, papryki, cebuli, kukurydzy i oliwek. Całość zroszona sosem winegret, ale w menu było podane, że sałatkę można także zamówić z sosem czosnkowym - kelnerka nie dała mi jednak wyboru.
Igor - Po przekrojeniu ciasta, z środka wylała się woda. Niestety, ale pieczarki których użyto do mojego dania, nie były wcześniej przesuszone, przez co całą wodę jaką w sobie miały - oddały podczas pieczenia.
Asia - Za to moja sałatka była świeża i chrupiąca. Sosu winegret jest nie za dużo, akurat w sam raz.
Igor - Moja pizza nie należała do najlepszych jakie jadłem. Ciasto nieco gumowate, nadzienie pływające, a szynka pociachana na wielkie plastry.
Asia - Ja w swoim daniu nie znalazłam wad.
Igor - Pałaszując nasze dania spostrzegliśmy, że przestała grać muzyka. Po przyjściu coś sączyło się z głośników, teraz jedyne co było słychać to odgłosy z kuchni.
Asia - Zastanówmy się nad samym lokalem. Wnętrze nie jest porywające, jest bardzo czyste i nowoczesne. Nie jest też przytulnie, co raczej sprzyja szybkiemu wejściu i zjedzeniu, ale nie posiedzeniu ze znajomymi lub na randce.
Igor - InVito znajduje się tuz obok pizzerii Presto - dość silnej konkurencji. Vis a vis jest "szybkonald's" na parterze Magdy.
Asia - Kiedy zjedliśmy, pojawiła się kelnerka pytając czy chcielibyśmy coś jeszcze.
Igor - Poprosiliśmy o rachunek, upewniając się że można płacić kartą. I tu miła niespodzianka na koniec. Kelnerka spytała się, czy jesteśmy studentami bądź mamy swoją firmę - dla tych grup przewidziane są zniżki (odpowiednio 15 i 20%). To samo, przy zamówieniu dużej pizzy, gdyż za drugą płacimy 50% ceny.
Asia - Komu polecić InVito? Tym, którzy chcą szybko zjeść w ciągu dnia w niezobowiązujacej atmosferze.
Igor - No i na koniec - to jest pizzeria, można zamówić na wynos.

Wydatki:
Sałatka wegetariańska 13,90 zł
Pizza Calzone Capri 16,90 zł
Pepsi 4,50 zł
Mirinda 4,50 zł

Ocena (skala od -5 do +5):
obsługa: +2
jedzenie: +2
czas: +5
wystrój: +2
czystość: +4


Ogólna ocena:

InVito
Łódź, Piotrkowska 25
tel.0 801 468 486
www.invitopizza.pl
11:00-23:00 w piątki i soboty do 24:00



Wyświetl większą mapę

11 lip 2009

Portobello - nie udawaj włocha


Asia - Sobotnie popołudnie spędziliśmy w centrum miasta. Ponieważ zbliżał się wieczór postanowiliśmy zjeść na mieście, a ponieważ nie byliśmy pewni czy Ciepłe Kluchy, które mieliśmy odwiedzić jeszcze w czerwcu, są w sobotę otwarte, poszliśmy na plac Komuny Paryskiej do "Pub & Restaurant Portobello" na włoską kuchnię.
Igor - Byliśmy głodni, więc wiedzieliśmy, że musimy zacząć od przystawki.
Asia - Najpierw jednak wybraliśmy stolik - było to trudne, bo większość stolików w sobotni wieczór była pusta.
Igor - Zdziwiły nas te pustki, jak się potem okazało aż do naszego wyjścia byliśmy jednymi z nielicznych klientów.
Asia - Usiedliśmy z boku sali, i w kilka chwil potem podeszła do nas kelnerka podając karty dań.
Igor - A w nich risotto, dania kuchni włoskiej, dania mięsne, ryby, pizze. Także włoskie desery i przekąski - np. bułeczki własnej produkcji.
Asia - My jednak zdecydowaliśmy się na grzanki - apetyczne i z pomidorami.
Igor - Jako danie główne wybrałem tortellini z szynką w sosie śmietanowym, do tego colę.
Asia - Ja, upewniwszy się, że w razie czego Igor mi pomoże, wzięłam pizzę parmeńską i herbatę.
Igor - W menu są jednak takie dania jak polędwica z zielonym pieprzem, eskalopki w sosie cytrynowym, pierś z kurczaka w curry czy omlet z szynką.
Asia - "Dla miłośników kuchni włoskiej" kilka dań o włosko brzmiących nazwach. Opisy, trzeba przyznać, brzmiały smakowicie. Nie brakuje także kilku wariantów spaghetti.
Igor - Ale nie brakuje także sałatki greckiej (sic!) czy schabowego.
Asia - Na każdej stronie menu jest informacja, że czas oczekiwania na każde danie to 20 minut.
Igor - Już na pierwszy rzut oka widać, że Portobello to lokal nie dla studenta. Ceny przystawek na przykład wahają się od 8 do 38 zł (półmisek przysmaków włoskich). Piwo to wydatek 8 zł (zarówno za piwo z kija jak i butelki).
Asia - Kiedy już przewertowaliśmy menu podeszła kelnerka, przyjęła od nas zamówienie i po kilki chwilach wróciła z obrusem w kratę, sztućcami, materiałowymi serwetami i napojami.
Igor - Asia dostała imbryczek z wodą i herbatę a ja szklankę coli.
Asia - Po około 10 minutach kelnerka przyniosła nasze przystawki. Każde z nas otrzymało okrągły talerz z dwoma kromkami opieczonego pieczywa (nie tostowego, tylko takiego normalnego). Ja miałam na tym chlebie górę posiekanych, zimnych pomidorów ze skórką, mało było sera, a jeszcze mniej anchovies (anszua). Ot dwie opieczone kromki, z pomidorami. W połowie jedzenia całość już była zimna. Z całego dania powalała cena - 8 i 12 zł za takie coś.
Igor - Ja cały czas zastanawiałem się dla kogo jest to lokal. Z jednej strony obrus - położony na stole jak już zamówiliśmy jedzenie, z drugiej ceny - zupełnie nie jak w pubie i przestrzeń lokalu - jak na wielką imprezę. Siedząc w jednym końcu widzieliśmy co robią panie w kuchni, po przeciwległej stronie. Ni to pub, ni to restauracja, ni klub.
Asia - I do tego wystrój... W oknach kolorowe wyklejanki, drewniane podłogi, dużo stolików i ław; długi, drewniany bar ze sporym wyborem alkoholi.
Igor - Knajpa zrobiona w dyskotece.
Asia - Ponieważ przystawki skończyliśmy, udałam się do łazienki. Teraz już nie miałam wątpliwości, że jestem w jakimś klubie. I to takim, który swoje lata świetności ma za sobą.
Igor - Gdy Asia wróciła, kelnerka zabrała nasze naczynia, i po niedługim czasie przyniosła nasze dania główne.
Asia - Ja dostałam na talerzu od pizzy płaską pizzę, bez rantów, pokrytą kilkoma plastrami szynki parmeńskiej. Szkoda, że nóż był tępy, a kucharz nie pokroił parmeńskiej na mniejsze kawałki. Po podgrzaniu nie dało już się tego zrobić. Biorąc gryza pizzy, musiałam ściągać cały plaster wędliny. I do pizzy nie było sosu, tylko ew. oliwa, która została na stole od czasu przystawki.
Igor - Przede mną stanął duży, głęboki talerz wypełniony... uszkami, do tego trochę sosu. Jadłem, ale bez zachwytu. Jadałem już tortellini, ale to co dostałem w Portobello smakowało jak uszka z marketu. Poza tym porcja średniej wielkości. Z chęcią więc pomogłem Asi z jej pizzą.
Asia - Zjeść, zjadłam. Jak we Włoszech się nie poczułam. Za te pieniądze to wrażenie kiepskie. Na koniec jeszcze nie mogliśmy wyjść, bo naszą kelnerkę wcięło.
Igor - Kiedy odnalazła się po jakichś 15 minutach poprosiliśmy rachunek, zapłaciliśmy i nadal nie wiedząc jakiego typu to lokal, wyszliśmy.
Asia - Portobello-pub: dużo miejsc, sporo alkoholi, wysokie ceny. Portobello-restauracja: spory wybór dań, wysokie ceny. Portobello-dyskoteka: dużo miejsca, sporo alkoholi.
Igor - Jeśli komuś takie pomieszanie z poplątaniem odpowiada to OK. Nam nie musi.

Wydatki:
Grzanki apetyczne 12,00 zł
Grzanki z pomidorami 8,00 zł
Pizza parmeńska 23,00 zł
Tortellini z szynką w sosie śmietanowym 24,00 zł
Coca-cola 3,50 zł
Herbata 5,00 zł

Ocena (skala od -5 do +5):
obsługa: +3
jedzenie: +2
czas: +2
wystrój: -3
czystość: +1


Ogólna ocena:

Portobello
Łódź, Plac Komuny Paryskiej 6A
tel. 042 639 77 90
www.portobello.com.pl



Wyświetl większą mapę

PokazuJemy czytelników strony