29 kwi 2008

U Szwajcara - na bank smacznie


Asia - W ankiecie "jaki lokal mamy odwiedzić w kwietniu?" wybraliście nam restaurację "U Szwajcara". Ponieważ jednak knajpa ta jest dość na uboczu, trochę czasu zabrało nam wybranie się tam. Ale zdążyliśmy przed końcem kwietnia :-)
Igor - No właśnie. Odległość i lekki problem z dotarciem tam, to największy feler tej knajpy... największy i chyba jedyny. No ale do rzeczy.
Asia - Musieliśmy się mocno nagimnastykować, aby pojawić się "U Szwajcara" przed zamknięciem, jest to bowiem lokal wybitnie obiadowy. Od poniedziałku do piątku czynny od 12 do 18, w soboty tylko do 16.
Igor - No a w niedziele nieczynny. Lokal znajduje się tuż obok Muzeum Książki Artystycznej na Księżym Młynie. Dookoła byłe imperium przemysłowe Karola Scheiblera, a sama restauracja jest w byłej stróżówce strażnika jednej z fabryk. Ponoć był on Szwajcarem i stąd aktualna nazwa lokalu.
Asia - Stróżówka została zamieniona na niezbyt dużą knajpę z ciekawym wystrojem. W sumie lokal pomieści ok 40 osób.
Igor - Po wejściu od razu widać, że lokal ma wyższe aspiracje niż jakiś "obiady domowe". Na stołach białe papierowe maty, dla każdego po jednej. Na ścianach wiszą zdjęcia starego Księżego Młyna z fabrykami i domami familijnymi.
Asia - Czysto i schludnie, ale jednocześnie przyjemnie. Gdy zajęliśmy miejsca podeszłą do nas kelnerka i zostawiła menu.
Igor - Białe karteczki zgięte na pół. Do wyboru przystawki, dania główne, zupy, sałatki, desery i alkohole. Ogólnie menu, mimo że bardzo podatne na zniszczenie, to bez najmniejszych zagięć, czy zarysowań. Widać, tak samo jak po każdym kliencie wyrzucane są wspomniane wcześniej "maty" ze stołów, tak samo wyrzuca się zniszczone karty dań. I bardzo dobrze!
Asia - Długo nie zastanawiałam się nad wyborem. Dużo słyszałam o knedlach od Scheiblera, więc wybór padł właśnie na nie. Kelnerka stwierdziła, że to ostatnia porcja dzisiaj (dobrze wiedzieć, że codziennie robią świeże) i zapytała czy chcę je na słodko czy z kapustą... Ponieważ są to knedle z truskawkami - postanowiłam zaryzykować i spróbować je inaczej niż w domu. Wybrałam kapustę.
Igor - No ja też postawiłem na któreś z firmowych dań. Jest ich kilka, ale zdecydowałem się na Kotlet Szwajcara. Do tego domówiłem porcję frytek, bo trzeba dodać że dania "U Szwajcara" komponuje się samodzielnie, oraz płaci się z osobna za każdy składnik. Do picia wziąłem napój jabłkowo-wiśniowy.
Asia - W oczekiwaniu na realizację zamówienia, poszłam do toalety. Z początku wydała mi się malutka, bo wyglądała jak zabudowana szafa w rogu sali. Za przesuwanymi drzwiami, ukryte jest jednak drugie pomieszczenie, duże, czyste, przestronne, stylowo wykończone.
Igor - Toaleta jest jedna, więc na moją kolej musiałem chwilkę poczekać. W tym czasie kelnerka przyniosła nam napoje, oraz zapakowane w firmowe papierowe opakowania sztućce i serwetki.
Asia - Ja prosiłam herbatę, otrzymałam ją w zgrabnej filiżance, obok na spodku cytryna, cukier i markowa herbata.
Igor - Na jedzenie nie musieliśmy wcale długo czekać, bo już po około kwadransie, kelnerka przyniosła nasze dania.
Asia - Na moim, dużym, okrągłym talerzu znalazło się pięć knedli posypanym bułką tartą, a na środku był kopczyk zasmażanej kapusty. Całość pachniała bardzo aromatycznie. Knedle były duże, pełne truskawek, miękkie, w idealnej temperaturze - w sam raz do jedzenia. Kapusta też niczego sobie. Całość tworzyła ciekawą, delikatną w smaku kombinację.
Igor - Natomiast na moim talerzu znalazły się trzy rzeczy. Liść sałaty z wysypanymi na niego kawałkami konserwowej papryki, porcja frytek, oraz gwóźdź programu - kotlet Szwajcara. Niemal równa kuleczka, wielkości zaciśniętej pięści, w przysmażonej panierce. Może widok nie jakiś powalający, ale już po nacięciu odkrywa to co najlepsze. Jakkolwiek nie byłem przekonany do próbowania mięsa z serem, ale zaraz po spróbowaniu "Szwajcara" wszelkie wątpliwości odeszły w niepamięć. Wszystko soczyste, wyraźne w smaku, chrupiące i co najważniejsze smaczne. Troszkę gorzej było z frytkami, które były smażone na oleju, który swoją pierwszą świeżość miał już jakiś czas temu. Nie było tragedii, ale jadałem smaczniejsze frytki.
Asia - Danie było sycące, ale usłyszeliśmy od kelnerki, że mają dziś domowy sernik... skusiłam się więc na porcję. Igor zamówił deser lodowy z orzechami i bitą śmietaną. Niestety, na desery musieliśmy czekać ponad 20 minut.
Igor - Tak więc mieliśmy troszkę czasu na pierwsze podsumowania i dalsze obserwacje. Zwróciliśmy w pewnym momencie uwagę na... no właśnie - muzyka, przerwana serwisem informacyjnym z radia. No cóż, wcześniej dźwięki się nie narzucały, dopiero to uświadomiło nam że słuchamy stacje radiową.
Asia - Jak wspominaliśmy, lokal znajduje się na uboczu, ale liczba klientów świadczy że lokal jest znany i lubiany. Wielu klientów zamawiało dania, bez patrzenia w menu.
Igor - Po 20 minutach oczekiwania doczekaliśmy się deserów. Przede mną staną pucharek z bitą śmietaną na górze i wbitymi w nią dwiema rurkami... Pierwsze wrażenie - małe. Po zjedzeniu górnej warstwy dotarłem do lodów, oblanych sowicie ajerkoniakiem. I to tyle w tym temacie. Deser był dobry, ale nie powalający, a jak za tę cenę to nawet przeciętny.
Asia - Mój deser to sernik, bynajmniej nie wiedeński. Na cienkiej warstwie kruchego ciasta, znajdowała się smaczna, puszysta, waniliowa w smaku masa serowa. Całość przykryta była ubitą na sztywno pianą z białek. W smaku przyjemne ale nie rewelacyjne.
Igor - Nie wspominaliśmy jeszcze nic o kelnerce. Obsługująca całą salę jedna dziewczyna, radziła sobie zarówno ze zbieraniem nowych zamówień, porządkowaniem stołów, jak i obsługą ekspresu na barze, a do tego jeszcze wydawanie posiłków z kuchni.
Asia - Przy tym wszystkim była uprzejma, potrafiła doradzić i zachowywała się profesjonalnie.
Igor - Kiedy przyszła zabrać puste naczynia po naszych deserach, poprosiliśmy ją o rachunek. Kiedy wróciła z talerzykiem na którym był rachunek, spytałem się czy można płacić kartą płatniczą.
Asia - U Szwajcara można zjeść biznesowy lunch, rodzinny obiad (są krzesełka dla małych klientów), czy wejść na szybki posiłek. Ogólnie rzecz biorąc ceny nie są wygórowane, choć przypominają te z lokali na Piotrkowskiej czy w Manufakturze.
Igor - No i troszkę to mi nie pasuje, bo chyba opłaty i koszty funkcjonowania na Księżym Młynie nie są jeszcze tak wygórowane. Ale z drugiej strony, rzadko kiedy można napotkać taką dbałość o czystość i dobry klimat w knajpie. Jeśli taki porządek i obsługa są "U Szwajcara" codziennie, to chyba trzeba go odwiedzać częściej.

Wydatki:
Knedle od Scheiblerów 16.00 zł
Kotlet Szwajcara 19.00 zł
Frytki 4.50 zł
Ciasto domowe (sernik) 8.00 zł
Deser lodowy z orzechami i bitą śmietaną 12.00 zł
Herbata 4.00 zł
Napój 4.00 zł

Ocena (skala od -5 do +5):
obsługa: +5
jedzenie: +4
czas: +4
wystrój: +5
czystość: +5

Ogólna ocena:

U Szwajcara
Łódź ul. Tymienieckiego 22/24
tel. 042-674 04 40
tel. 606 300 100
www.uszwajcara.com.pl

Wyświetl większą mapę

13 kwi 2008

Da Antonio - przepyszne kontrasty


Asia - W niedzielne popołudnie postanowiliśmy przespacerować się po Łodzi. Gdy w końcu zgłodnieliśmy mieliśmy nie lada problem aby znaleźć jakiś wolny stolik.
Igor - Byliśmy najpierw w Manufakturze. Albo lokale były przepełnione i wyglądały jak stołówki, albo były to miejsca które już odwiedzaliśmy. A chcieliśmy czegoś nowego.
Asia - Idąc więc od placu Wolności, zawitaliśmy na Piotrkowską 38, do włoskiej restauracji Da Antonio.
Igor - Na wejście do tej knajpy miałem chrapkę już od dawna, tylko jakoś brakowało okazji. Dziś co prawda nie byłem pewien, czy znajda sie wolne miejsca, ale zaryzykowaliśmy.
Asia - Da Antonio to malutki lokal, do którego wchodzi się wprost z ulicy. Wewnątrz 9 stolików: trzy w części "mniej eleganckiej" (po lewo), a pozostałe sześć w "eleganckiej" (na prawo od wejścia). Różnica pomiędzy stolikami? Te "mniej eleganckie" przykryte są tylko serwetą, a te "eleganckie" nakryte obrusem, materiałowymi serwetami, sztućcami i kieliszkami.
Igor - I tak na dobrą sprawę nie mogę wyjść ze zdziwienia, jak można nagromadzić w jednym miejscu tyle takich właśnie kontrastów. Tym bardziej, że lokal jest wielkości może 30m2, więc wszystko jest tak blisko siebie... no ale do rzeczy, poczytajcie naszą recenzję i sami oceńcie.
Asia - Gdy tylko weszliśmy przywitał nas kelner i pozwolił wybrać stolik. Chwilę potem pojawił się z menu - formatu A4, zwykłe, zalaminowane kartki, połączone czterema metalowymi kołeczkami. Niestety poza "jakąś" kolejnością kategorii dań, ciężko doszukiwać się logiki... dania nie są uszeregowane ani alfabetycznie, ani wg cen. Słaby efekt wizualny psuje dodatkowo fakt, że przeglądając kartę można pobrudzić się tuszem. Ale wróćmy do restauracji...
Igor - No to jak widać - kelner nas wita, siadamy przy elegancko zastawionym stoliku, stoją świece w srebrnym świeczniku, stoją materiałowe serwety i... dostajemy menu niczym w osiedlowej pizzerii. Do tego dochodzą dwie strony salki - stoliki eleganckie jak w prawdziwej restauracji po jednej stronie, a po drugiej ludzie siedzący przy stołach nakrytych serwetami, czytający gazety wcinając pizzę. Mało kontrastów? Do tego dochodzi muzyka house lecąca z głośników, ceny w menu od 20zł za pizzę po 160zł za paterę owoców morza.
Asia - Długo nie mogłam zdecydować się co wybrać. Wahałam się między sałatką makaronową a spaghetti z boczkiem i pieczarkami. Ostatecznie stanęło na tym ostatnim, choć mogłam wybierać spośród przystawek (nawet za 40 zł), sałatek, zup (najdroższa: rybna za 20 zł), dań z makaronem, z mięsem, tradycyjnej pizzy włoskiej, pizzy z kurczakiem oraz pizzy "zwykłej", deserów i ubogiego wyboru alkoholi: z mocniejszych trunków jest raptem 20 pozycji (w tym koniak, whisky, wódka), z lżejszych piwo. Zaskoczył nas brak win.
Igor - A ja nie chciałem jeść pizzy, choć już teraz wiem że jest to danie które muszę spróbować w Da Antanio. Szukałem, zastanawiałem się i postanowiłem spróbować Lasagne mięsne.
Asia - Zadowoleni z wybrania dań czekaliśmy na kelnera, który o dziwo podszedł nie do nas, ale do pary siedzącej obok - mimo iż nie dość że przyszli późnij to jeszcze później skończyli wybieranie dań.
Igor - No ale nic to, zaraz podszedł do nas i przyjął zamówienie. Kelner bardzo uprzejmy, starający się wyczuć czy klient potrzebuje pomocy czy sam wie czego oczekuje. Wysłuchał naszego zamówienia, spisał na karteczkę i po cichu poszedł w stronę kuchni. Bo trzeba dodać, że lokal jest tak mały, że i cała kuchnia jest widoczna dla klientów. Widać piec do pizzy, blat oraz małe okienko do jeszcze jednego pomieszczenia na zapleczu.
Asia - Na tych 30m2 zmieściła się na szczęście toaleta - wizyta w niej sprawiła, że wiem skąd astronomiczne ceny niektórych dań ;-) Włoska armatura według najnowszych trendów, wszystko z najwyższej półki. A poza tym czysto, elegancko, pachnąco i unisex.
Igor - W oczekiwaniu na nasze dania, zdołaliśmy zwiedzić toaletę, kelner przyniósł nasze napoje, a czas leciał dalej. Gdy już myślałem że przyniesiono nasze danie, kolejne zaskoczenie - kelner przyniósł nam pieczywo czosnkowe. Podane w wiklinowym koszyczku, przypominało troszkę macę - chrupkie w środku, a miękkawe na obrzeżach. Czosnek w ilości wystarczającej, smaczne, nawet bardzo smaczne. Ta mała przekąska pozwoliła nam spokojnie doczekać się naszych dań.
Asia - Po mniej więcej 20 minutach od złożenia zamówienia otrzymaliśmy swoje dania. Moje spaghetti podane było na ogromnym białym talerzu udekorowanym siekaną pietruszką. Sam makaron był makaronem żytnim, z przesmażonymi kawałkami boczku oraz kawałkami małych pieczarek, całość polana aromatycznym sosem grzybowym oraz posypana parmezanem.
Igor - Także moja lasagne podana na dużym białym talerzu, udekorowanym siekaną pietruszką. Po środku duża porcja dania głównego, przyozdobione dwoma szczytami świeżej bazylii.
Asia - Danie smakowało tak jak wyglądało. Makaron ugotowany al dente, pieczarki przyjemnie miękkie, a boczek delikatnie chrupiący. Całość zatopiona w gęstym, delikatnie słonym sosie wraz z parmezanem tworzyła wyśmienitą kombinację smaków.
Igor - A moja lasagne? Hmmmm nic niezwykłego, ot w smaku normalna lasagne. Choć mogę zaryzykować stwierdzenie, że lepszej w życiu nie jadłem. Wszystko gorące, od góry delikatnie przypieczone, smaczne, miękkie, soczyste ale nie pływające, wyraziste w smaku. Niebo w gębie.
Asia - Szkoda jednak, że w karcie dań nie jest podana gramatura poszczególnych potraw. Ogromny talerz makaronu prawie mnie przerósł - ale byłam dzielna i zjadłam wszystko.
Igor - Moja porcja okazała się tak duża i tak sycąca, że nie znalazłem już miejsca na żaden deser. A szkoda, bo w menu jest kilka ciekawych pozycji. Sprawia to, że z pewnością do Da Antonio jeszcze nie raz zawitam.
Asia - W czasie gdy jedliśmy widziałam kucharza, który wychodził zza kuchennej lady, podchodził do witryny i... ze stojącej obok wejścia przeszklonej lodówki wyciągał wędliny, które następnie kroił na ogromnej, ręcznej maszynie do krojenia. Brał kilka plasterków i wracał robić pizzę dla gości. Ciekawie wygląda ten mini "sklepik" z wędlinami. Gość ma świadomość, że to co je jest świeże i przygotowywane specjalnie dla niego. Co więcej w tej lodówce były wina, których nie było w karcie... Może karta win jest dopiero w przygotowaniu.
Igor - Kelner, który był bardzo cichy podczas przyjmowania zamówienia, podszedł do nas mniej więcej w połowie jedzenia i dyskretnie zapytał się czy nam smakuje. Troszkę nas zaskoczył, bo z pełnymi ustami nie wypada mówić, więc tylko z dużym uśmiechem na twarzy skinęliśmy twierdząco głową.
Asia - Pomimo wielu niespójnych elementów w tym lokalu, nieciekawego menu i czasami astronomicznych cen (np. 40 zł za pizze), z "jedzeniowego" punktu widzenia zdecydowanie polecam ten lokal - w gąszczu drogich potraw można znaleźć pyszne i niezbyt obciążające domowy budżet dania.
Igor - Jest tu kilka rzeczy w tym lokalu, które wydają się kompletnie niezrozumiałe, niepasujące i stojące okoniem do całej reszty. Może to tylko kwestia czasu aż poprawią menu (pod każdym względem), zmienia muzykę, zdejmą te kiczowate napisy na szybie frontowej, lub zrezygnują z tych tandetnych wieszaków na gazety. Pod względem jedzenia to jest ekstraklasa i to z samej czołówki. Z czystym sumieniem polecam ten lokal, mimo kilku drobnych wad.

Wydatki:
Spaghetti z boczkiem i pieczarkami 18.00 zł
Lasagne 25.00 zł
Sok pomarańczowy 3 zł
Herbata mrożona 3 zł

Ocena (skala od -5 do +5):
obsługa: +5
jedzenie: +5
czas: +4
wystrój: +3
czystość: +5

Ogólna ocena:

Da Antonio
Łódź ul. Piotrkowska 38
tel. 042-630 35 00
daantonio.pl


Wyświetl większą mapę

7 kwi 2008

Presto - smacznie i prosto


Igor - Dziś była bardzo ładna wiosenna pogoda. Chodziłem sobie po centrum Łodzi, załatwiałem kilka ważnych spraw, zupełnie zapominając o bożym świecie. Z tego letargu obudził mnie dopiero mój żołądek, który zaczął się dopominać paliwa.
Stwierdziłem, że z wyborem posiłku dopasuję się nieco do przepięknej pogody. Nie chciałem nic ciężkiego, tłustego czy też słodkiego, ot miły dla podniebienia lunch. Szedłem tak Piotrkowską i zaglądałem co tam daje kuchnia. Tu nie bo za tłoczno, tam nie bo głośno, tu już byłem, a tam chce iść z Asią... No i padło na knajpkę, która już kilka razy odwiedzałem – Presto. Dają tu pyszną pizzę i szczerze ją polecam. No ale dziś miałem zjeść coś lekkiego.
Wszedłem do tej małej restauracji z małą niepewnością, czy znajdę wolne miejsce. A jest to dość trudne, bo lokal ma już wyrobioną renomę i stałych klientów. Zdarza się, że żaden z dziesięciu stoliczków nie jest wolny. Dziś miałem to szczęście, że jeden malutki był akurat wolny. Usiadłem wygodnie, wziąłem menu do ręki i zacząłem wybierać.
W Presto można zjeść dania kuchni włoskiej. Są zakąski „antipasti”, sałatki „insalate”, zupy „minestre”, makarony „pasta”, dania główne „secondo piatti”, zapiekane w piecu „al forno”, oraz 26 rodzajów pizzy. Te ostatnie robione są w piecu, ponoć oryginalnym opalanym drewnem. Można zamówić jej dwa rozmiary – mała 30 cm i duża 36 cm średnicy. Ceny od 10 do 30 złotych, tak więc raczej każdy znajdzie coś dla siebie.
No ale ja oczywiście nie mogłem się zdecydować co tu innego od pizzy zamówić. A tu nagle podeszła kelnerka i chciała przyjąć zamówienie. Zatrzymałem wzrok na sałatkach, więc spytałem się którą może mi polecić... „z kurczakiem" odparła. Domówiłem jeszcze do picia mrożoną herbatkę, aby mieć „na czym czekać na posiłek”. Kelnerka sobie poszła, a ja dopiero zacząłem czytać co zamówiłem. Sałatka z kurczakiem to pomidor, ogórek, sałata lodowa, fasola, ziarna słonecznika i sos czosnkowy lub vinegrette – „insalata di pollo”. No właśnie! Czemu kelnerka nie dała mi wybrać sosu? Nie wiem, zdałem się na jej wybór.
Ledwo doczytałem, a już pojawiła się kelnerka ze sztućcami, herbatą i szklanką do niej. Nalałem sobie napój i wróciłem do lektury menu. Wybór może nie jest imponujący, ale można znaleźć zawsze coś na każdą porę dnia. To dobrze, bo dzięki temu Presto nie jest tylko pizzerią, ale restauracją włoską.
Dokończyłem czytanie, a ponownie pojawiła się (po może 5 minutach od zamówienia) kelnerka z dużym kwadratowym talerzem, na którym zobaczyłem kopczyk sałatki. Wyglądało to bardzo apetycznie. Na wszystkich sałatkowych składnikach położono sześć kawałków kurczaka, ciepłego i wysmażonego. Szybko odwinąłem z serwetki widelec i nóż i zacząłem łapczywie jeść sałatkę. Byłem głodny, a sałatka rozpływała się w ustach! Wszystko świeże, chrupiące i aż się uśmiechało z talerza. Dodatkowo do sałatki dodane cztery kawałki ciasta, ciepłe i wyjątkowo smaczne.
Wszystko zjadłem do końca, nie zostawiając na talerzu ani ziarenka słonecznika ani wątpliwości czy mi smakowało ;-)
Spojrzałem na kelnerkę, która po chwili przyszła po pusty talerz. Poprosiłem ją o rachunek. Otrzymałem w małym koszyczku wydruk z kasy. Mogłem co prawda zapłacić kartą płatniczą, ale że miałem trochę gotówki, zostawiłem w koszyczku odliczoną kwotę plus mały napiwek. Kelnerka raczej nie zasłużyła na więcej niż 10%.
Lokal sympatyczny, można spotkać się na pizzę lub biznesowy lunch, ale raczej nie na romantyczną kolację. Krzesełka są wyjątkowo niewygodne, brak jakiejś finezji w ustawieniu stołów, wystrój też nie jest jakiś wyszukany. A kibelek? No cóż, jest takie małe pomieszczenie w końcu prostokątnej sali, tuż obok baru.

Wydatki:
Sałatka z kurczakiem 14,00 zł
Herbata mrożona 5,50 zł

Ocena (skala od -5 do +5):
obsługa: +3
jedzenie: +5
czas: +5
wystrój: +4
czystość: +4

Ogólna ocena:

Pizzeria Trattoria Presto
Łódź ul. Piotrkowska 27
tel. 0-42 630 88 83
pizzeriapresto.pl‎


Wyświetl większą mapę

4 kwi 2008

Whispers - już tylko szepczą


Igor - Chciałbym napisać recenzję z pobytu w tej restauracji, ze zjedzonego lunchu na który miałem ogromny apetyt... no ale niestety...

PokazuJemy czytelników strony